czwartek, 11 czerwca 2015

Zdążyłam czy nie zdążyłam? Głos popierający emocjonującą kampanię.



Nie chcesz być matką? Masz inny pomysł na życie? Super, to Twoje życie, nikt Ci nie każe mieć dzieci. W takim razie po prostu ta kampania nie jest skierowana do Ciebie, o co tyle krzyku? Ja była bym nieszczęśliwa i coś mi to jednak uświadomiło.
Tak samo jak kampanie przeciwko przemocy domowej są skierowane głównie do osób, które mają z nią styczność. Tak samo jak kampanie przeciwko pedofilii dotyczą części społeczeństwa, której to dotyczy. Tak samo jak kampanie dotyczące bezpiecznej jazdy bez alkoholu dotyczą tych, którym się to zdarza, lub którzy są świadkami takich sytuacji.
Tak samo powyższa kampania skierowana jest do osób które chcą mieć dzieci, ale odkładają temat na później.
Oczywiście jest jeszcze aspekt społeczny takiej kampanii. Ma ona uświadomić całemu społeczeństwu co jest dobre, a co jest złe. W dużym uproszczeniu. I tutaj również nie mogę nic zarzucić kampanii Fundacji Mamy i Taty. Nie jest to kampania która mówi: "Musisz mieć dziecko!!", "Będziesz nieszczęśliwa jeśli nie urodzisz dziecka!" - mimo, że zdecydowana większość ją tak mylnie odbiera. Ta kampania mówi coś innego: "Jeśli chcesz mieć dziecko, nie odkładaj tego na później. Może się okazać, że będzie za późno."

Mało kto w ogóle zrozumiał logiczny przekaz wynikający z kampanii. Mało kto wysilił się, by się nad nim zastanowić. W internetach rozpoczęła się tzw. GÓWNOBURZA oraz cała masa prześmiewczych memów.
Przykładowe komentarze, w których odzwierciedla się opinia społeczeństwa:

" To dobrze, że macierzyństwo jest opóźniane. Przecież ludzie w wieku 23 lata się do macierzyństwa nie nadają! Najpierw musi cię być stać na dziecko i właśnie idealnie i bardzo przezornie jest mieć je jak najpóźniej."

„Na dzieci trzeba mieć dużo pieniędzy, aby je chować naprawdę na dobrym poziomie. Nie ma co ukrywać. Trudno jest jednak mieć pieniądze jeśli nie ma się kariery."

„Powinno być wprost: Nie kształć się, nie podróżuj, nie spełniaj marzeń, tylko się rozmnażaj i napierdalaj na kredyt w biedronce a potem ogarniaj męża i miot."

"Nie zamierzam tracić najlepszych lat mojego życia na bachora."

Mój komentarz:

Nie wiem o co chodzi z tymi 23 latami. Znam kilka par, które na dziecko zdecydowały się w tym wieku lub nawet parę lat wcześniej. Są świetnymi rodzicami, niczego im nie brakuje, dzieci są zadbane, mądre i szczęśliwe. To po pierwsze.
Nie, to nie jest dobrze, że macierzyństwo jest opóźniane. Jak powszechnie wiadomo "najlepszy wiek do zajścia w ciążę (dla kobiety) to 18-25 lat. Płodność kobiety osiąga swój szczyt w wieku 25 lat. Kobiety w tym wieku są zdrowsze niż starsze matki, co sprawia, że są najmniej narażone na poronienia i komplikacje związane z ciążą. Poza tym mają więcej energii i łatwiej radzą sobie z wysiłkiem fizycznym, którego wymaga opieka nad dzieckiem.
"
I dalej, apropo starszych mam:
"Wskaźnik płodności kobiety po 35. roku życia znacznie się obniża. Kobieta w wieku 40 lat jest narażona na większe problemy związane z zajściem w ciążę i ma tylko 50% szans na nią. Około 2/3 kobiet w tym wieku ma jakieś kłopoty związane z płodnością, ponieważ organizm produkuje mniejsze ilości progesteronu.
Starsze kobiety wymagają często bardziej ścisłej opieki medycznej. U kobiet powyżej 35. roku życia istnieje większe ryzyko wystąpienia cukrzycy czy podniesienia poziomu ciśnienia krwi w czasie ciąży. Poza tym wraz ze wzrostem wieku kobiety, wzrasta ryzyko urodzenia dziecka w zespołem Downa lub innymi nieprawidłowościami chromosomalnymi. A jeśli okaże się, że jedno z partnerów jest niepłodne, leczenie niepłodności może zacząć się dopiero po dwóch latach starań, a kobieta staje się coraz starsza."

Kolejna rzecz, którą poruszają prawie wszyscy. "Musi być nas stać na dziecko", "W Polsce mało kto ma pieniądze na dziecko", "Kraj nie gwarantuje odpowiednich warunków". Okej, zgadzam się że nie jest perfekcyjnie. Ale szlak mnie jednak trafia gdy czytam takie komentarze.
Jak byłam mała, to żyliśmy z rodzicami w jednopokojowym mieszkaniu bez łazienki. Pokój, kuchnia i toaleta. Prysznic był w kuchni. Kasy nie było. Nad morzem byłam pierwszy raz w wieku około 6 lat, nie mówiąc o wakacjach za granicą. Można by tak wymieniać, ostatnio tato opowiadał mi, że w zimie mieliśmy sople w toalecie. No i wiecie co? Ja pamiętam tylko to co było fajne, co więcej uważam, że miałam najfajniejsze dzieciństwo na świecie! Co widać na załączonym obrazku:


Więc oświadczam Wam - zamierzam mieć dziecko bez względu na to, czy będzie mnie "na to stać" czy nie. Prawda jest taka, że gdybyście nie kupili sobie raz na czas nowych drogich butów, odpuścili wakacje w Hiszpanii lub zaoszczędzili na produktach spożywczych - było by Was stać. A już na pewno dzieci nie chodziły by głodne, bo od dawna poziom biedy w tym kraju plasuje się na poziomie posiadania starego telewizora niż tego, że dzieci umierają z głodu. Dziecko zawsze da się wyżywić, nawet za pomocą innych osób. Najważniejsza jest miłość! Brzmi banalnie, ale nic mądrzejszego ponad to nie da się w tym temacie powiedzieć. Dziecko to zawsze poświęcenie, ale nam pożeraczom dóbr materialnych nie mieści się w głowie, by rezygnować chociażby z części swojego dostatku. Okej, być może pod koniec życia powiemy sobie jedną z najbardziej oklepanych, acz najmądrzejszą z fraz "pieniądze szczęścia nie dają". I uprzedzam, to co możemy sobie za nie kupić, na dłuższą metę też nie. 

Kolejna rzecz, która mnie oburza. Sposób w jaki traktowane jest dziecko i macierzyństwo. "Bachor", "Rozmnażanie",  "miot. Dziecko to problem, ograniczenia, wydatki. Cóż mam powiedzieć.. Też byliście dziećmi. To nie wymaga komentarza, to jest po prostu przykre.

Jak słusznie zauważyła moja koleżanka, w komentarzach do kampanii nie tylko krytykowana jest sama kampania. Mieszane z błotem są wszystkie matki, obojętne czy świadomie czy nieświadomie zdecydowały się na macierzyństwo. Niewykształcone, zapuszczone, zdesperowane, sfrustrowane – tak o matkach w komentarzach wypowiadają się osoby dumne z tego, że nigdy dzieci mieć nie będą. Przypominam że są matki i matki. Większość moich koleżanek, które mają dzieci to wykształcone i zadbane kobiety, które poza dziećmi mają swoje pasje, chodzą uśmiechnięte i sprawiają wrażenie „zrealizowanych”. Oczywiście obserwuję również te, które skończyły co najwyżej gimnazjum, wpadły na pierwszej lepszej imprezie i zostały z dzieckiem same, bo kolega uciekł od odpowiedzialności. Czy je potępiam? Nie, bo widzę że ich miłość do dzieci jest ogromna. Czasem po prostu musimy pogodzić się z tym co sobie naważyliśmy i zaakceptować  to, a nawet z tego cieszyć.

Niezwykle banalne jest traktowanie ludzi z dziećmi jako niewykształconych i niespełnionych, a bezdzietnych jako ludzi wygrywających życie, posiadających pieniądze i niezależność. Moim znajomym dzieci nie przeszkadzają w podróżach i robieniu kariery, nauce.


Na koniec jeszcze raz powtarzam: kampania nie jest skierowana do osób które nie chcą mieć dzieci, lub świadomie odkładają to na później. Ta kampania jest DO MNIE. Do mnie, która od zawsze marzyła o wczesnym macierzyństwie, o posiadaniu dzieci w wieku w którym mam power i sprawność. Zawsze chciałam być młodą mamą. W tym roku kończę 25 lat, nawet jeśli zdecyduję się na dziecko do roku, dwóch, trzech (ech) - moje marzenia o wczesnym macierzyństwie już raczej przepadły, a na pewno o tak wczesnym jak tego chciałam. Z tym, że cały czas wyskakuje coś nowego: a to chcę jeszcze poszaleć, a to chcę jeszcze jechać do Indii, a to ubzdurałam sobie (25 lat!) kolejny licencjat. Tak będzie zawsze. Dzięki kampanii przypomniałam sobie, że dzieci to moje "hobby", które raczej otwiera nowe możliwości niż zamyka do nich drzwi. Fajnie będzie robić te wszystkie rzeczy razem z dzieckiem. Dzięki kampanio!




PS: Jeśli dobrnąłeś/dobrnęłaś do tego momentu, to bardzo Ci dziękuję i podziwiam! :) Podziel się swoją opinią.
PS 2: To, że do mnie trafia ta kampania, nie oznacza, że nie widzę jej mankamentów. Nie rozumiem dlaczego nie pojawia się w niej mężczyzna.. No po prostu nie rozumiem! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz