poniedziałek, 14 listopada 2016

.

Paręnaście dni temu minął mi symbolicznie kolejny rok życia. Nie świętowałam hucznie, bo doświadczenie nauczyło mnie hucznie świętować każdy kolejny wcale-nie-symboliczny dzień.
Dzisiaj jednak naszła mnie rozkoszna autorefleksja odnośnie wieku, którą chcę się z Wami podzielić: Jestem już taka dorosła, a wciąż tak bardzo dziecinna. Ta dziecinność przejawia się w prostoduszności, naiwności do ludzi. Ale to jest naiwność świadoma, wynikająca ze światopoglądu, ja się na nią przecież codziennie wstając z łóżka decyduję.

Co jest wspaniałe to to, że od czasu gdy postanowiłam uwierzyć, że każdy człowiek jest dobry to ta myśl okazuje się być prawdą. Tak jakbym wcale sobie tego nie wymyśliła, tylko gdybym odkrywała wiszącą w powietrzu zasadę działania świata. I dobrze mi z tym. I nie chcę nigdy już więcej myśleć w inny sposób. Bo gdy wierzę w ludzi, to okazuje się że również coraz bardziej w siebie. A gdy w siebie, to znowu coraz bardziej w ludzi. I to się wzmacnia i rośnie jak ta kula ze śniegu. I bywają takie dni kiedy już czuję, że nie wytrzymam bo kocham wszystkich tak bardzo i tak bardzo wiem, że wszyscy sercach macie dobro. I chce mi się płakać i cieszyć zmianę i czuję niesamowity spokój. Wiem, że wszyscy jesteśmy nieporadni i wszystkim nam życie doskwiera, dlatego popełniamy błędy i robimy różne dziwne rzeczy. Wiem też, że nikt nie rodzi się zły, czuję to głęboko w sercu.

No i tyle.
Całuję!