środa, 18 marca 2015

Kim będę w przyszłości?

Był taki okres w moim życiu, gdy wyjątkowo intensywnie zastanawiałam się „kim będę w przyszłości?”. Miałam wtedy pewnie koło 13-16 lat i wcale nie chodziło mi o pracę, którą będę wykonywać. To też, ale w gruncie rzeczy zawód nigdy nie miał dla mnie największego znaczenia. Byłam w tym okresie okropnie wrażliwa, idealistyczna do bólu. Chciałam być dobrym człowiekiem i to było dla mnie najważniejsze.
Zupełnie nie myślałam o tym ile będę zarabiać. Raz na trzepaku pokłóciłam się z koleżanką z podwórka która wyznała mi, że jest materialistką i pieniądze mają dla niej duże znaczenie. Zupełnie nie umiałam tego pojąć. Wiedziałam, że pieniądze są – owszem – potrzebne, ale oczami wyobraźni widziałam swoje przyszłe życie w przyczepie kempingowej na plaży , latającą z cyckami na wierzchu dookoła ogniska. Taka była ze mnie hipiska.
W innej wersji widziałam swoją przyszłość w roli opiekunki dzieci autystycznych, która w domu chowa pięcioro swoich własnych pociech, wpajając im pacyfistyczne zasady współżycia w społeczeństwie. Lub wizualizowałam sobie perspektywę rozmarzonej artystki, mającej swoją ławeczkę gdzieś na plantach i  skrobiącej wiersze do odrapanego starego zeszytu.

Nie chcecie wiedzieć jak wiele było tych wizji przyszłości i jak bardzo były one odjechane.

Gdzie tam prawnicy, sławni naukowcy, celebryci i biznesmeni. Niektóre dzieci marzyły o tym, by w przyszłości zostać bogatymi piosenkarzami lub prezydentem. Żeby mieć willę z basenem i nieskończoną ilość atrakcji. W mojej dziwacznej głowie rodziły się w tym czasie wizje sklepików z antykami lub odtwarzania ról na deskach zakurzonego teatru.



Zastanawiam się dzisiaj, co pomyślała by tamta romantyczna dziewczynka, widząc moje dzisiejsze życie i poczynania. Czy była by ze mnie dumna czy rozczarowana? Może przeraziło by ją, że w wieku 25 lat nie założyłam jeszcze rodziny? Albo pozazdrościła by, że coraz mocniej stąpam po ziemi?


Mam wrażenie, że mimo iż wszystko jest teraz zupełnie inaczej niż wtedy – niewiele zmieniło się w tym idealistycznym, trochę zbzikowanym charakterze. Jestem teraz dorosła. Doceniam i rozumiem rolę pieniędzy w życiu. Ale nadal najważniejsze dla mnie, to być w życiu dobrym człowiekiem. Więc staram się na prawdę mocno. I wyobrażam sobie z zadowoleniem, jak to będzie za paręnaście kolejnych lat? 

W międzyczasie natknęłam się na arystotelesowską ideę złotego środka. Całe szczęście!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz